Czy rodzice powinni kontrolować to, co dziecko robi w sieci?
Łukasz Wojtasik z Fundacji Dzieci Niczyje, koordynator programu Dziecko w Sieci: Przede wszystkim powinni się tym interesować, a działania kontrolne dostosować do wieku pociechy. Np. dzieciom do szóstego roku życia należy towarzyszyć, kiedy korzystają z internetu. Później można wykorzystać tzw. programy kontroli rodzicielskiej, które pomagają filtrować treści, blokować pewne strony.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło „kontrola rodzicielska”, a znajdziemy mnóstwo opcji. Po pomoc w dobraniu programu można też zwrócić się do operatora internetowego. Kontrola rodzicielska działa też na telefonach i tabletach – istnieją specjalne aplikacje, które można ściągnąć.
Mówiliśmy o najmłodszych. Dużo trudniej kontrolować zbuntowanego nastolatka.
Przychodzi taki moment, kiedy filtr rodzicielski staje się nieprzydatny. Można przyjąć, że dzieje się to w gimnazjum. Wtedy musimy zaufać dziecku, bo jeśli będzie chciało, to znajdzie sposób, żeby wejść na zakazane strony, np. na urządzeniu kolegi. Dlatego tak ważna jest edukacja.
Jak rozmawiać o tym z dzieckiem?
Na pewno nie może być tak, że raz powiemy: „Nie oglądaj pornografii i nie rozmawiaj z nieznajomymi, bo to niebezpieczne”. Do takich rozmów trzeba wracać. Jeśli dziecko mówi nam o swoich wątpliwościach dotyczących korzystania z internetu, wykorzystujmy to jako okazję do kolejnej rozmowy. To daje szansę, że jeśli wydarzy się coś złego, zwróci się po pomoc do nas.
Czy kontrolować jego korespondecję w sieci?
Rodzice często o to pytają, ale zostawiam to do ich decyzji. Uważam jednak, że należy poinformować o tym dziecko na zasadzie: „Mam możliwość sprawdzenia twojej korespondencji i jeśli to robię, to w trosce o twoje bezpieczeństwo”.
Lepiej nie działać za plecami dziecka. Chyba że podejrzewamy, że dzieje się coś naprawdę złego. Wtedy bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu.